sobota, 23 listopada 2013

O górkach informacyjnie...

Górki. Jasne, ukształtowanie terenu jako pierwsze nasuwa na myśl słowo „górki”. Wszyscy mieszkańcy Rakowca chyba znają to określenie i tak właśnie na górki chodzi się na sanki zimą, latem na kocyk, a wieczorami z psem. Jednak pod zwałem nasypanej ziemi kryje się spory kawałek historii.

Dwa zagadkowe miejsca, jakby zakopane betonowe konstrukcje to część widocznego fortu Rakowiec, który był fragmentem XIXwiecznych zabudowań twierdzy Warszawa. Wzniesiono go w latach 1889-1892. W innych miejscach Warszawy również istnieją takie forty należące do tego samego pierścienia. Co ciekawe, wszystkie mają ten sam kształt i są otoczone fosą, która jednak w przypadku ochockim nie ma już wody (poza okresem wiosennym, kiedy cały śnieg schodzi ze zboczy). Dlaczego jednak wybrano właśnie tę lokalizację? Tereny były tutaj bardzo podmokłe i przeważały tu liczne bagna, jeziorka oraz... potok służewiecki (sic! Ale zaraz, zaraz wrócimy do niego innym razem). Grząski teren nie sprzyjał więc wrogom. Dwa betonowe fragmenty nieznacznie wynurzające się z ziemi to wejścia do schronów o głębokości 100m. Tutaj taka malutka urban legend związana właśnie z tym miejscem, otóż podobno w latach powojennych dwójka chłopców weszła do fortu i znalazła skład niemieckiej broni z czasów wojny. Nastąpił głuchy wybuch i dwóch chłopców straciło życie wewnątrz twierdzy. Dlatego podobno obecnie drzwi pancerne są głęboko zakopane i nie można ich ruszyć.

Ciekawa jest również kwestia zieleni, ponieważ forty właśnie obsadzano roślinami szybko rosnącymi i mającymi rozłożyste korony. Korona fortu jest cała obsadzona kasztanowcami, które jednak pochodzą z czasów współczesnych. Ciekawe czy ogrodnik znał się na zieleni typowo fortecznej.

Fort nie brał udziału w drugiej wojnie światowej, wiadomo tylko z meldunków niemieckich, że nadciągający wróg od strony zachodniej właśnie stojąc na wale podawał komunikat o położonych w oddali budynkach Starej Ochoty, które dostrzegał poprzez rozciągające się pola Rakowca. Nie wiedzieli jednak, że ich cel będzie broniony przez mieszkańców kolonii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz